Mimo że czarne chmury nad nami, my wciąż zakochani
Zagłębieni w miłości
tak beztroskiej
tak rozkosznej
bez końca
bez opamiętania
tylko ona w naszych żyłach
płynie, jak rozgrzana lawa.
Zagłębieni w miłości
tak beztroskiej
tak rozkosznej
bez końca
bez opamiętania
tylko ona w naszych żyłach
płynie, jak rozgrzana lawa.
Wiatr rozwiewał moje rozpuszczone włosy, drażnił moją skórę zimnem. Z każdym jego powiewem moje oczy wypełniały łzy. W głowie wciąż huczały mi słowa taty, od których rozpadałam się na miliony ostrych kawałeczków swojej duszy. Schowałam ręce w kieszenie ciemnego płaszcza, okrywającego moje drobne ciało. Każdy oddech ranił boleśnie. Każda myśl sprawiała, że czułam większy strach.
-Cora? - Poczułam na ramionach jego silne dłonie. Pozwoliłam by odwrócił mnie w swoją stronę, jednym szybkim, ale delikatnym ruchem.
-Już wszystko wiem.
-Po twojej minie mogę sugerować, że nie jest to dobra wiadomość - Westchnęłam drżąco. Liście zatańczyły u naszych stóp, a z nieba spadło kilka zimnych kropel. Spojrzałam w jego niespokojne oczy z poczuciem winy.
-Nazywa się Fidem.
-Ta kobieta? - Kiwnęłam powoli głową. - Czego od nas chce?
-Naszej śmierci - Szepnęłam. Przełknął głośno ślinę i cofnął się o krok.
-Nie żartujesz, co?
-Uwierz mi, że bym chciała.
-Dlaczego? Przecież nic jej nie zrobiliśmy... - Oblizałam suche wargi i ruszyłam w stronę huśtawek, kołyszących się na wietrze. Usiadłam na jednej i poczekałam, aż Isaac do mnie dołączy.
-My nic. Nasi ojcowie złamali jej serce.
-Chcesz mi powiedzieć, że mści się, jak w jakiejś operze mydlanej? - Zaśmiał się gorzko, wlepiając we mnie natarczywy wzrok.
-Najpierw chciała ich względów. Oboje ją odrzucili. Potem pragnęła władzy. Żaden jej tego nie dał. Postanowiła osiągnąć wszystko sama. Magią stworzyła swój własny świat, jak niebo i piekło. Różnił się tym, że można było tam znaleźć tylko ból, cierpienie, złość... Zagarniała do siebie wszystkie zbłąkane dusze. Wszystkie swoje uczucia przeniosła właśnie tam. Abysso. Otchłań. Najpierw była zwyczajnym aniołem, to całe zło, które nią zawładnęło zmieniło ją w coś nie do pokonania. Gdy zdała sobie z tego sprawę, jedynym jej pragnieniem była zemsta. Teraz już wie, jak może je spełnić.
-Jej pragnieniem jest nasza śmierć? - Wyszeptał, drżącym głosem.
-Chce by poczuli ten sam ból co ona.
-Co nam zostało? Jak mamy się bronić?
-Jeszcze nie wiem...
-Dowiedziałem się, że jestem synem Boga, że ty jesteś córką Szatana, że jakaś pieprzona suka, która ma złamane serce chce nas zabić! - Zerwał się do góry - Możesz mi powiedzieć, jak w tej chwili mam nie zwariować? Jak mam dalej funkcjonować?! - Spuściłam głowę w dół, uciekając od jego oczu.
-Nie obwiniaj mnie za to - Z jego ust wyrwał się cichy jęk. Chwycił mnie za ręce i podciągnął do góry. Teraz stałam z nim twarzą w twarz i tym razem nie pozwolił mi uciec od swojego spojrzenia.
-Nawet nie myśl o tym, że mógłbym cie obwinić za cokolwiek, ale muszę sobie to wszystko poukładać. Wiadomość o tym, że w każdej chwili ktoś może mnie zabić nie jest łatwa, jednak ty... Jesteś moją podporą. Gdyby cie tu nie było... - Jego usta drżały. - Myślę, że bym sobie nie poradził - Mimo woli się uśmiechnęłam.
-Obiecuje ci, że wyjdziemy z tego cało.
-Przejdziemy przez to razem - Mimo że nie było to pytanie, potwierdziłam, kiwnięciem głowy. Kciukami pogładził moje policzki, a potem mnie pocałował. Pierwszy raz ktoś mnie tak całował. Przelał w to tyle emocji, że ledwo ustałam na nogach.
~ ~ ~
Nigdy się tak nie bałem. Nigdy nie czułem tak paraliżującego strachu. Co z tego, że chciałem być silny skoro ten strach rozrywał mnie na pół? Cały dzisiejszy dzień wydawał mi się jednym, głupim koszmarem. Cały czas miałem nadzieje, że za chwilę się obudzę i to wszystko rozpłynie się, jak poranna mgła. W głowie huczało mi tysiące myśli, a połowa z nich dotyczyła Cory. Przeklinałem się w duchu za swoje pragnienia, dotyczące jej... Mnie... Nas. Chciałem byśmy byli normalnymi nastolatkami. Jednak prawda była taka, że nasza niezwykłość sprawiła , że teraz trzymałem ją w swoich ramionach, martwiąc się o jej życie bardziej niż o swoje. Dziwnie było uczucie troski o drugą osobę, prawie mi obcą. To w jaki sposób mi na niej zależało, przerażało mnie. Jej bliskość sprawiała, że wariowałem. Czy można nazwać to miłością?
-Isaac? - Spojrzałem na nią pytająco, próbując ukryć przed nią uczucia, które się we mnie głębiły. - Powinniśmy wracać.
-Tak, masz rację - Była blada, a w jej dużych, szaroniebieskich oczach malowało się coś, czego nie mogłem zinterpretować. Może to przerażenie, które sam czułem? Splotła swoje palce z moimi i pociągnęła za sobą.
-Będziemy musieli skontaktować się z twoim ojcem - Szepnęła, a ja momentalnie się spiąłem.
-Nie rozumiem, po co? - Mój głos odruchowo stał się szorstki.
-Musimy się dowiedzieć, jak najwięcej na jej temat, a po za tym chyba chcesz wiedzieć, dlaczego cie porzucił.
-Nie obchodzi mnie to. Nie jest moim ojcem. To nie on mnie wychował. Nie zależy mi - Pokręciła głową, ściskając mocniej moją dłoń.
-Sam się oszukujesz - Chciałem zaprzeczyć, ale może miała racje? Może naprawdę chciałem wiedzieć?
-Gdzie idziemy? - Zmieniłem temat.
-Do mnie. Teraz nie powinniśmy się rozdzielać. Razem jesteśmy silniejsi.
-Jeżeli ja umiem udusić człowieka nie dotykając go, to jakie ty masz moce?
-Mam wizje. Widzę pobliską przyszłość, ale rzadko umiem z tego skorzystać. Umiem tworzyć portale, by przedostać się do piekła. Umiem przenosić przedmioty siłą umysłu, ale zazwyczaj za nim do mnie dotrą nagle gdzieś znikają. Same nieprzydatne rzeczy. Jestem beznadziejna - Powiedziała smutnym głosem.
-Wcale nie jesteś, ale chyba musisz tak, jak ja nauczyć się to kontrolować - Popatrzyła na mnie z bladym uśmiechem.
- Wiem, że nie powinnam o to pytać, ale jakie to jest uczucie, gdy masz taką władzę nad ludzkim życiem?
Wiem, że zawsze dodaję raz w tygodniu, ale miałam jakąś taką wenę i napisało się w dwa dni :) Tak tak za to, że ostatnio musieliście tyle czekać:) Pozdrawiam! ;*
Wiem, że zawsze dodaję raz w tygodniu, ale miałam jakąś taką wenę i napisało się w dwa dni :) Tak tak za to, że ostatnio musieliście tyle czekać:) Pozdrawiam! ;*
Uuuu, no to życzę jeszcze większej weny <3
OdpowiedzUsuń;*
OdpowiedzUsuńooo kuźwa to się porobiło
OdpowiedzUsuńdziś odkryłam twojego bloga i się zakochałam <3 :*****
jak najszybciej pisz kolejny rozdział
Weny Życzę :D =D
~Naćpana Żelusiami <3 <3
śliczne :3 ~E
OdpowiedzUsuńodjazd :)
OdpowiedzUsuń