piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 21


Oddam serce w twe rozgorzałe ręce
Oddam swoje życie i duszę
Tylko powiedz kim dla ciebie jestem, że mnie kochasz i nie chcesz nikogo więcej
Sprawię, że uniesiesz się do gwiazd, a potem opadniesz w me ramiona
Tylko powiedz kocham
Powiedz, że jestem tylko ja.




Gdy poczułam znajomy zapach domu, otworzyłam oczy i odskoczyłam od Isaaca, który wylądował na łóżku. Przeniosłam nas do mojego pokoju. Wypuściłam z płuc wstrzymywane powietrze i zaczęłam bezsensu krążyć w kółko, czując na sobie wzrok zielonookiego.
-Co się stało? - Spytał, przyglądając mi się zaniepokojony. Jak miałam mu to powiedzieć? Poczułam, jak po moich policzkach spływają łzy. Tego było za dużo. - Cora? - Zaczęłam oddychać spazmatycznie, na marne próbując się uspokoić.
-Ona nas zabije. Nie mamy najmniejszych szans. - Szepnęłam.
-O czym ty gadasz? Zatrzymaj się na chwilkę. - Nakazał, wstając, ale nie miałam zamiaru go słuchać. Musiałam, jakoś wyładować panujące we mnie napięcie.
-Wkradła się w mój świat. Mój świat! Rozumiesz? Ona jest zbyt potężna. Jednym machnięciem ręki nas sprzątnie. Na szatana... Nie chce umierać. - Poczułam jego dłonie na ramionach.
-Uspokój się! - Jego podniesiony głos sprawił, że zadrżałam. - Dobrze, a teraz mi o wszystkim opowiedz. - Energicznie pokręciłam głową. Chciałam mu się wyrwać, ale jego uścisk był zbyt silny. - Cora, kochanie przestań wariować. - Na słowo kochanie znieruchomiałam. - Wszystko będzie dobrze, tylko opowiedz mi co się stało. Proszę... - Poddałam się i pozwoliłam się objąć. Wciągnęłam do płuc zapach jego ciała, rozkoszując się jego bliskością/
-Miałam wizję... Ona każe nam ze sobą walczyć. - Mój głos drżał.
-To niemożliwe. Nigdy nie stanę przeciwko tobie. - Otarł kciukiem moje łzy. - Wiesz o tym prawda?
-Fidem ma plan. Zniszczy nas.
-Nie pozwolę jej na to. - Był taki pewny tego co mówił. Łamało mi to serce. Odsunęłam się od niego na wyciągniecie ręki i z desperacją spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
-Ona wykorzystuje Lily. Opętała ją, dała jej wzrok, dlatego mała widziała nasze skrzydła. - Znieruchomiał, a na jego twarzy malował się szok.
-To nie może być prawda... - Jego głos brzmiał, jakby dochodził z daleka.
-Chciałabym żeby tak było. - Szepnęłam.
-Nie moge na to pozwolić! Nie może jej skrzywdzić. - Chwyciłam jego dłoń.
-Ona nie chce skrzywdzić jej tylko nas. - Wciągnął z sykiem powietrze.
-To wszystko poszło za daleko. - Przymknęłam powieki, próbując ujarzmić chaos panujący w mojej głowie.
-Przepraszam... - Z tymi słowami wybiegłam z pokoju. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Potrzebowałam swojej przyjaciółki. Nie wymagałam by zrozumiała, ale by mnie wysłuchała. Tego teraz potrzebowałam. W korytarzu wyminęłam mamę, która patrzyła na mnie z troską.
-Cora! - Krzyknęła za mną.
-Później mamo. - Powiedziałam cicho, nie byłam pewna czy mnie usłyszała. Zdyszana wypadłam z domu i stwierdziłam z szokiem, że jest już popołudnie. Nie było nas całą noc i ranek. Mama musiała odchodzić od zmysłów. Obejrzałam się na dom, ale nie zawróciłam. Pewnym krokiem ruszyłam w stronę domku Sary. Miałam nadzieje, że jest w domu. Jaki mamy dzień tygodnia? Oby to była sobota, bo inaczej porozmawiam sobie z drzwiami. Przyjaciółka nie opuszczała szkoły bez powodu... Szkoła... Matko boska. W ogóle nie myślałam o szkole przez ten czas. Ile dni opuściłam? Czekają mnie kłopoty. Z każdym dniem robiło się coraz zimniej, nim doszłam do domu rudowłosej zmarzłam i nawet pocieranie ramion nie pomogło. Nie pewnie podeszłam do drzwi i zapukałam.

~ ~ ~

Patrzyłem w ślad za Corą zastanawiając się czy za nią podążyć. W końcu doszedłem do wniosku, że potrzebuje przestrzeni. Wypuszczając ciężko powietrze, opadłem na krawędź łóżka, wpatrując się w lustro stojące naprzeciwko, w jego tafli pokazała się sylwetka May.
-Gdzie byliście? - Szepnęła, nie przekraczając progu.
-U mojej biologicznej mamy.
-Co się stało? Zaczynam się bać Isaac. - Odwróciłem się w jej stronę.
-Ja też - Pokręciła głową, jakby chciała wyrzucić niechcianą myśl z głowy. Wyglądała tak młodo. Wieczne życie. Nie ma nic bardziej pięknego i przerażającego jednocześnie. - Miała kolejną wizje. - Westchnęła cicho.
-Przez to wszystko niemal przestała rysować. - Zachowywała się, jakby chciała uciec od tematu.
-Walczyliśmy przeciwko sobie.
-Och... To... Fidem to wstrętna zdzira. - Mimo woli zaśmiałem się.
-Przecież jej nie znasz, prawda?
-Chce zabić moje dziecko. To mi wystarczy. - Uśmiechnęła się ciepło. - Zapewne nie wiesz gdzie poszła? - Smutno pokręciłem głową.
-Niestety. - Spuściła głowę, jakby chciała się ukryć.
-Chciałabym żeby nie musiała przez to przechodzić. - Nagle znieruchomiałem, gdy prze moją głowę przeszła paraliżująca myśl. Przecież nie musi. Zerwałem się do góry i nie zważając na ciekawskie spojrzenie May zbiegłem na dół, a potem do piwnicy. Lucyfer i Bóg stali naprzeciwko siebie, mierząc się nienawistnym wzrokiem.
-Broń jest już gotowa. - Powiedział cicho ojciec Cory na mój widok.
-Świetnie. - Podszedłem do stołu i przyjrzałem się mieczowi. Jego blask nasilił się, a czerwień przebijała się złowrogo przez srebro.
-Jutro możecie zaczynać. - Dodał Ethan, nie spuszczając wzroku z Lucyfera.
-Nie - Uciąłem, zerkając na nich. - Pójdę dziś. Sam.
-Oszalałeś? - Wybuchnął Lucyfer, piorunując mnie spojrzeniem.
-Ona nie musi się narażać.
-Nie dasz rady sam. - Powiedział szczerze Bóg.
-Mogę spróbować. - Mój głos brzmiał pewnie.
-I zginąć? Przestań sobie żartować Isaac. - Ojciec Cory wyglądał srogo, ale patrzył na mnie z dziwnym przejęciem. - Nie pozwolę ci na to.
-A ja nie pozwolę jej zginąć. - Moje serce biło, jak oszalałe, ale byłem pewny swego. Mogłem zginąć, byleby ona była bezpieczna. - Proszę, pozwólcie mi na to.


Witajcie kochani w nowym roku, który mam nadzieje zaczął się dobrze. :) Ten rozdział pisało mi się strasznie długo, ale mam nadzieje, że nie wyszedł tak bardzo źle, jak mi się wydaje. :) Myślę, że tak jak wcześniej rozdziały będą pojawiać się pod koniec każdego tygodnia, ale nic nie obiecuje. W każdym bądź razie życzę spóźnionego szczęśliwego nowego roku. Mam nadzieje, że spełnią się wasze marzenia i odniesiecie same sukcesy. Pozdrawiam i do usłyszenia za tydzień. Pozdrawiam! :) 

1 komentarz:

  1. Kochana! Powiem Ci tylko, że Twój blog jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek przeczytałam! Przeczytałam również Fatum i przygody Layli. Przy tym ostatnim płakałam. Naprawdę płakałam a to mi się zdarzyło tylko przy dwóch KSIĄŻKACH.Dziewucho... Ty masz taki talent!
    Dawaj szybko kolejny rozdział, bo nie wytrzymam! I jeszcze mam pytanie. Czy będzie druga część tego opka?

    OdpowiedzUsuń