To, że miałam chodzić ze swoim śmiertelnym wrogiem do jednej klasy, wydawało mi się śmieszne i żałosne. Co za piękne zrządzenie losu. Zastanawiało mnie tylko jedno. Czy on wie kim jestem? Miałam wielką nadzieje, że nie. Byłabym wtedy na prowadzeniu, zawsze o jeden krok przed nim. Nie znałam Isaaca zbyt dobrze, wprawdzie w ogóle, ale czułam, że jest zagrożeniem, które należy, jak najszybciej zlikwidować. Oczywiście nie chodziło mi o zabicie go. O to, to nie. Miałam spokojną duszę, nie chciałam nikogo uśmiercać. Musiałam znaleźć sposób, by go się pozbyć. Przecież nie mogę czuć się nieswojo we własnej szkole. To było dosyć głupie. Tak planując i rozmyślając, krążyłam po pokoju ze słuchawkami w uszach. Jeżeli waszym zdaniem, jako córka Szatana powinnam słuchać metalu bądź rocka, jesteście w błędzie. Lubię różne rodzaje piosenek. Ważne by miały przekaz. Zawiodłam was? Przykro mi. Mówiłam, że świat nie jest taki jaki się wydaje na pierwszy rzut oka. Zawsze trzeba szukać głębiej. Zatrzymałam się, gdy telefon na biurku zaczął wibrować. Przez chwile wpatrywałam się w komórkę, jakbym nie wiedziała co zrobić, jednak po chwili podniosłam urządzenie zerkając na wyświetlacz. Sara. Gdy miałam wcisnąć zieloną słuchawkę przed oczami zamigotały mi niewyraźnie obrazy, a w uszach rozbrzmiał szum jakiejś rytmicznej melodii. Urywany śmiech i ciche jęki. Sara, ja, Angela... Wiele twarzy. Zamazanych trudnych do odczytania. Ostatnia scena to czyjś uśmiech. Szeroki, szyderczy, złowrogi... Wizja zniknęła, a telefon w moich reku umilkł, by znów po chwili zacząć wibrować. W moje głowie, jak zwykle pojawiło się milion pytań: O co chodziło? Co robiła tam Angela? Czyj był to uśmiech? Odebrałam połączenie, a w słuchawce rozbrzmiał pisk.
-Kochana ile razy można do ciebie dzwonić...?
-Ale...
-Nie przerywaj mi złociutka - Zaśmiałam się cicho pod nosem - Posłuchaj mnie uważnie. Cokolwiek robisz rzuć to i zacznij się szykować. Idziemy na imprezkę! - Wykrzyczała to tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha by nie ogłuchnąć.
-Jaką znowu imprezę?
-Czy ty zawsze musisz zadawać tyle pytań? U Brada. Zaprosił prawie całą szkołę więc, jak się tam nie pokażemy będziemy skończonymi frajerkami. Nawet nie zaprzeczaj.
-No nie wiem - Zawahałam się. Nie byłam szczególną duszą towarzystwa. Tak wiem, nudziara ze mnie, ale co poradzić? Już taka jestem.
-Nie, nie Cora. Ty dobrze wiesz, że pragniesz tam być, więc się ruszaj. Wpadnę po ciebie o dziewiątej. Papa, buziaczki kochana - I rozłączyła się. Rzuciłam telefon na łóżko i niepewnie spojrzałam w lustro. Już wiedziałam, że wizja dotyczyła imprezy. Stanie się na niej coś złego. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Musiałam tam być. Dla przyjaciółki. Mimo wszystko. Otworzyłam szeroko drzwi szafy w poszukiwaniu czegoś co nadawałoby się na taką okazje.
Padło na zwiewną sukienkę w kolorze indygo, która podkreśla kolor moich oczu. Drapowania w okolicach dekoltu sprawiały, że mój biust stawał się większy. Obcasy jeszcze bardziej wysmukliły moje szczupłe nogi, a upięte włosy odsłoniły długą szyje. Punkt dziewiąta przed domem była już Sara, siedząc w swoim srebrnym lexusie. Zbiegłam po schodach na dół do salonu, gdzie jak zwykle mama siedziała opatulona w koc z książką w ręku.
-Wychodzę - Powiedziałam stojąc w progu z niewinną minką. Mama spojrzała na mnie pytająco z nad książki.
-Gdzie?
-Na imprezę do Brada - Wzruszyłam ramionami, jakby to było oczywiste.
-Mogłaś mnie uprzedzić - Powiedziała z wyrzutem.
-Wiem, ale Sara niedawno mnie o tym poinformowała. Proszę nie złość się i daj mi po prostu wyjść.
-Cora to, że nie jesteś w pełni człowiekiem nie oznacza, że nie będę cie tak traktować...
-Mamo daj spokój. Idę z twoim pozwoleniem czy też nie. Pa. Nie czekaj na mnie - Z tymi słowami wybiegłam z domu. Nie wiem czemu ona była tak nadopiekuńcza. Przecież umiałam sobie radzić. Nie byłam małym dzieckiem.
-Co mu odbiło żeby urządzać imprezę w środku tygodnia? - Spytałam przyjaciółki, wsiadając do auta.
-Jego rodzicie wyjechali, więc no... A po za tym czy to ważne?
-Raczej - Spojrzałam na nią spod przymrużonych powiek.
-Narzekasz. Taka dziewczyna, jak ty powinna imprezować codziennie.
-Jasne, a potem skończyć na odwyku - Wywróciła oczami, dociskając pedał gazu. Nie była osobą przestrzegającą jakichkolwiek nakazów i zakazów. Dziwiłam się więc dlaczego nie odebrali jej jeszcze prawa jazdy. Muzykę z domu Brada słychać było na końcu ulicy.Naprawdę zaprosił całą szkołę. Wszędzie widziałam znajome twarze. Na trawniku mimo wczesnej pory leżało już kilku zapijaczonych chłopaków. Całym dom cuchnął piwem i trawką. Weszłam do kuchni i chwyciłam jeden z plastikowych kubeczków wypełniony złocistym płynem. Pociągnęłam łyk i ruszyłam dalej. Sara szukała Brada, a ja rozglądałam się po domu. Czasem przystawałam, by wymienić ze znajomymi kilka słów, ale nie były to zbyt interesujące rozmowy.Wdrapałam się po schodach na górę gdzie moich uszu dotarła czyjaś kłótnia.
-Nie rozumiem co zrobiłam źle. Co ona ma czego ja nie? - Zrozpaczony głos Angeli dobiegł z jednego z pokoi.
-Masz wszystko co trzeba, ale...
-Ale co?!
-Znudziłaś mi się - Prychnęłam stając koło drzwi.
-Jesteś dupkiem!
-Przykro mi skarbie - Z tymi słowami miałam odejść, ale Angela z cichym łkaniem w tym samym momencie otworzyła drzwi. Gdy mnie dostrzegła szybko otarła łzy i spojrzała na mnie ze złością.
-Podsłuchiwałaś dziwko? - Warknęła, robiąc krok w moją stronę. Wzruszyłam ramionami, cofając się.
-Może - Jednym ruchem wytrąciła mi kubek z ręki. Jego zawartość rozlała się po podłodze robiąc niewielką kałuże.
-Masz tak nudne życie, że musisz interesować się cudzym?
-Twoje marne życie lalki barbie mnie nie interesuje - Uśmiechnęłam się złośliwie, a blondynka zrobiła się cała czerwona.
-Ty suko! - Chciała wymierzyć mi policzek, ale w ostatniej chwili złapałam jej rękę.
-Kochaniutka zwinna jesteś - Zza pleców Angeli wyszedł Mat uśmiechając się szeroko - W łóżku też można się z tobą tak zabawić? - Uniosłam brwi, posyłając mu kpiące spojrzenie.
-Nazwij mnie jeszcze raz kochaniutką, a zepchnę cie ze schodów palancie - Powiedziałam cicho. Chłopak zaśmiał się i odszedł. Wciąż trzymając rękę blondynki zwróciłam się do niej - Nie zgrywaj księżniczki, bo źle no tym wyjdziesz - Puściłam i odwróciłam się chcąc zejść na dół, ale poczułam jak dziewczyna mocno szarpnęła mnie za włosy, a potem pchnęła. Chciałam złapać równowagę, ale na marne. Stoczyłam się ze schodów niczym kłoda drewna. Usłyszałam czyjś krzyk i nagle rozległo się wiele szeptów. Oczy wszystkich były skierowane na mnie. Zebrałam się z podłogi na chwiejnych nogach i spojrzałam na Ang stojącą u szczytu schodów. Patrzyła na mnie wielkimi oczami z przerażenie - Chciałaś mnie zabić idiotko? - Wysyczałam, posyłając jej wściekłe spojrzenie.
-Ja... Boże...
-Zamknij się! - W głowie zaczęło mi wirować, a obraz stawał się rozmazany. Oparłam się o ścianę ciężko oddychając. Może byłam pół aniołem, ale czyniło to ze mnie także pół człowieka, przez co na pewno nie byłam nieśmiertelna. Ktoś dotknął mojego ramienia w czułym geście.
-Dobrze się czujesz?
Zauważyłam nowy rozdział, gdy dodałam Cie w obserwowanych. Bez zastanowienia ponownie zaczęłam czytać :D
OdpowiedzUsuńWiesz co? Bohaterka strasznie jest podobna do mnie. Nie tyle co z wyglądu, ale i z charakteru. Dlatego jeszcze bardziej wkręcam się w Twoje opowiadanie.
Oczy mnie bolą, ale nie mogłam przepuścić ani jednego wyrazu xd
Tak notabene, ja bym tą suczę rozwaliła na miejscu. Nie patrzyłabym nawet na to, że bym ją zabiła. Kto mnie tknie, ginie marnie :D
W szczególności, jeśli byłabym córką szatana ;p
Jedne co mnie ciekawi strasznie jest to,jakie powiązanie ma z tym prolog. Strasznie mnie zaintrygował, więc...
No cóż, mam nadzieję, że się niedługo przekonam.
A no i do tego dodam, że jestem również ciekawa tego, co Isaac w ogóle tu robi - w szkole i w jej mieścinie.
Cóż, czekam nadal z niecierpliwieniem na następny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny :)
serce-smierci.blogspot.com
dotyk-zycia.blogspot.com
Prolog jest o mamie Cory i jej ojcu :) Mam nadzieje, że rozwinięcie tego wątku nie zawiedzie cie :)
UsuńKiedy następny rozdział ?
OdpowiedzUsuń